sobota, 19 kwietnia 2014

31.

I po pogrzebie. Babcię było pożegnać piętnaście osób. Tak jak przypuszczałam. Małż stwierdził, że to odzwierciedlenie tego jak żyła.. Smutno, wiadomo, nie ma się z czego cieszyć. Ale niezbyt smutno. Po uroczystości każdy rozjechał się w kierunku swojego domu. Zero stypy, rozmów, wszyscy zagonienie, bo święta, pieczenie, sprzątanie.. Tylko nam się nigdzie nie spieszyło z racji nieobchodzenia. Odwiedziliśmy Tatę jeszcze. Biedak, w przyszłym tygodniu ląduje na kardiologii.. eh...

W drodze powrotnej do domu Kacpeross zaczął dopytywać, jak to będzie, jak grabarze umrą? kto ich wtedy pochowa? na co Małż, że przecież nowi ludzie się zajmują tym jak i każdym innym fachem, kiedy starzy odchodzą. Na co Dzieć stwierdził, że on zostanie grabarzem! Koniec kropka! Cały Synalek..

Wieczorem, po kąpieli, Małż kładł Młodego spać. Ostatnio dostał jakichś zmian na skórze i smarujemy go maściami. Pomaga. Krzyczę więc z pokoju dla przypomnienia:
- A maści?
- Aaa.. Maści - odkrzykuje Małż.
Na co Kacpeross od siebie, lekko sepleniąc:
- Maści. Maś ci los...

2 komentarze:

  1. Jak już ktoś przekroczy dziewięćdziesiątką, to w sumie mało istotne jak żył. Pomijając jakieś wybitne, znane, zasłużone dla dla społeczeństwa jednostki przy pogrzebie może liczyć tylko na rodzinę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Tylko z większością rodziny babka z własnej woli dawno poucinała kontakty..

      Usuń