poniedziałek, 22 września 2014

50. aktywnie

14 września 'stuknęło' mi 36,5 roku. I tego dnia wzięłam udział w pierwszym moim biegu. Bieg rodzinny, 1,6 km, niby nic, ale dla takiego kogoś bez kondycji jak ja, to wyczyn! Pobiegliśmy wszyscy we trójkę. Dostaliśmy numery startowe, koszulki a po biegu vouchery na bilety Śląska na wrocławskim stadionie :) Cała ta impreza była dodatkiem przy okazji wrocławskiego maratonu.



20 września - My, kuzynka E. z kolegą. Warszawa, Plac zamkowy. Bar na Ząbkowskiej. Dakar na narodowym. Wyścigi. Pustynia. Tłumy, Jamiroquai. Szum, huk i zmęczenie. Zwiedzanie stolicy z młodym. Nocleg w czystym pokoju z obskurną łazienką, mglisty poranek na Pradze, jesienne Łazienki, wiewióry, opóźniony Bieg Gwiazd.

Męczący, ale udany weekend to był.
A wieczorem Małż przyglądał się w knajpie jak Polacy zdobywają mistrzostwo świata w siatkówce.

Aha, a w tygodniu pomiędzy tymi weekendami zaliczyłam pierwszą glebę na rolkach. A jak się jeździ bez ochraniaczy... to już się bez nich odechciało jeździć. Dłonie się goją, a łokieć rwie. Da się przeżyć, ale bez ochraniaczy już nie pojadę..

2 komentarze:

  1. Wyczyn? Ale skoro bieg w trójkę to chyba Młody nadawał tempo? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Młody Młody ;) albo pędził jak szalony i go dopaść nie mogliśmy, albo jęczał że boli go głowa/noga/ręka/brzuch i słaniając się prawie stawał na drodze.

    OdpowiedzUsuń