I siedzę w domu. Piorę, odkurzam, zmieniam pościel, gotuję. Nie jest źle. Szkoda, że na spacer żaden wyjść się nie da, bo łądnie, ciepło.. No ale zatoki. Antybiotk zjadam, biotyk również i siedzę.
Dziś tłusty czwartek. Nigdzy przenigdy w życiu swoim nie usmażyłam żadnych pączków, czy faworków. Dawno temu w ubiegłym tysiącleciu na dziewczyńskich zajęciach ZPT w podstawówce robiłyśmy oponki. Ale wczoraj zostałam namówiona, skuszona i.. dziś usmażyłam stosik minipączków serowych. Całkiem smaczne, dwóch już nie ma :D
wycinanie.
I pierwszy się smaży. Na próbę. Na próbę też został pożarty :D okazało się, że zjadliwe.
Więc smażenie ruszyło. Z jednej strony..
.. a później z drugiej
Jeszcze tylko cukier puder..
I oto moje pierwsze pączuchy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz