sobota, 2 maja 2015

67. mój pierwszy raz

Małż chyba zaraził mnie bieganiem. Chyba, bo truchtam sobie po naszych wałach, ale do biegu to jeszcze mi daleko. Chce mi się wyjść, po bieganiu czuję się świetnie, ale sam bieg.. eh.. Czekam tylko kiedy się skończy trening :D
A dziś byłam pierwszy raz na zorganizowanym biegu. Dostałam numer, zmierzyli mi czas i nawet nie dobiegłam ostatnia! na około 90 osób które przekroczyły metę dobiegłam sześćdziesiąta piąta. Zmachana, z wyplutymi płucami i czerwienią na policzkach prawie tak intensywność jak ruda farba na moich włosach. Ale dałam radę.
Trasa w parku, 2,85km. Najlepsi dobiegli na metę w 10-12 minut, mi zajęło to 20 minut i 29 sekund.
Razem ze mną pobiegł Małż, a bez numeru dzielnie towarzyszył nam na całej trasie Kacpeross



2 komentarze:

  1. Gdybym chciał popełnić samobójstwo bieganie byłoby pewnie najłatwiejszym sposobem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też tak zawsze myślałam :D a tu niespodzianka hehe

      Usuń